Minenpioniere Pionierzy minowi w Laponii

Minenpioniere 1
Pionier z 1 kg ładunkiem zespolonym Sprengbüchse 24. Wiele czynności można było wykonać tylko nieodzianymi rękami. Na froncie wschodnim często przy temperaturach poniżej -30o C. Źródło: „Deutsche Pioniere 1939-1945. Eine Dokumentation in Bildern” Kurt Vowinckel Verlag, Nackagermund, str. 28

Ubezpieczający pas min – któż może ucieszyć się z niego bardziej niż żołnierze walczący w Laponii, którzy – podobni wielkim, wysuniętym wyspom – sterczą pośrodku groźnej, bezludnej dziczy i muszą ubezpieczać się na wszystkie strony. Silny mróz ściął bagna, jeziora i rzeki. Dzięki temu przemieszczanie stało się dla nas – ale także i dla wroga – łatwiejsze i szybsze. Tym samym pionierom zakładającym miny przypadło ważne – ba, decydujące – zadanie w zimowych walkach. Wywiązali się z niego – na przekór wszystkim przeciwnościom terenowym i pogodowym.

Pierwszy pluton pewnej kompanii pionierów przygotowuje się do przedłużenia rygla minowego na południowym skrzydle. Załadowane zostają zwierzęta juczne, mające zanieść ciężary aż do ostatniego punktu oporu. Wiele setek min, narzędzia i inny sprzęt niosą na swoich garbach do samotnej strażnicy polowej. Z wysiłkiem potykają się na wąskiej, śliskiej ścieżce. Ostre krawędzie skał ukrytych pod pokrywą śnieżną ciągle zrywają im podkowy.

Konie zostają przy punkcie oporu – zbocza robią się za strome. Miny i narzędzia pionierzy muszą teraz dźwigać sami. Każdy z tych dzielnych żołnierzy musi nieść przez białą, dziewiczą puszczę sześćdziesiąt i więcej kilogramów. Do celu nie wiedzie żadna wydeptana ścieżka. Pionierzy idą ze swoim bagażem kilometrami. Pocą się, mimo że jest minus czterdzieści stopni. Pod osłoną ubezpieczeń miny są następnie układane w długi, głęboko urzutowany pas. Praca trwa niemal nieprzerwanie, by uniknąć nocowania na tym arktycznym mrozie w pobliżu wroga. Bolszewicy ciągle na nowo starają się przeszkadzać pionierom moździerzami i oddziałami uderzeniowymi. Ci jednak liczą się z takimi niespodziankami i są błyskawicznie gotowi do obrony.

Minenpioniere 2
Stanowisko niemieckie nad rzeką Werman.
źródło: „Moscow to Stalingrad: Decision in the East”, E. F. Ziemke, M. E. Bauer, str. 224.

Kładzenie min jest już samo w sobie pracą dla nieustraszonych; straszliwe mrozy i pokryta głębokim śniegiem puszcza sprawiają, że jest jeszcze niebezpieczniejsze i wymaga większego wysiłku. Pionierzy muszą pracować bez rękawiczek, by móc poruszać małe śrubki zapalników. Muszą bardzo uważać na skały pod śniegiem, by nie potknąć się i nie nastąpić na już położone miny. To ciągłe zagrożenie wisi nad żołnierzami z plutonu pionierów przez 24 godziny. Co za obciążenie psychiczne, co za fizyczne osiągnięcie, jaki wysiłek woli! Niekiedy masa niebezpieczeństw przekracza ich siły – gdy padają ofiarą odmrożeń albo wypadku.

Zmęczeni i przemarznięci maszerują, gdy zaczyna świtać, daleką drogą z powrotem do swych schronów.

Tej zimy pionierzy ułożyli w ubezpieczające zapory na naszych głębokich skrzydłach, przed stanowiskami, dziesiątki tysięcy min. Bolszewikom nigdy nie udało się pokonać choćby jednego z tych pól minowych! Często próbowali, ale zawsze zostawali już na wieczność, rozerwani, wśród nich.

Minenpioniere 3.jpg
Przygotowywanie zapory przeciwpancernej. Na bardziej przystępnych odcinkach frontu wschodniego do transportu sprzętu saperskiego i materiałów wybuchowych często używano drewnianych sanek „Akja”. Źródło: „Deutsche Pioniere 1939-1945. Eine Dokumentation in Bildern” Kurt Vowinckel Verlag, Nackagermund, str. 28

 

Źródło: „Front am Polarkreis”, Helsinki 1943, tłum. Hainrich