Niszczyciel czołgów – Der Panzerknacker

Uwagi: Podczas walk w Związku Radzieckim Wehrmachtowi, niedostatecznie uzbrojonemu w broń przeciwpancerną piechoty i cierpiącemu z powodu niewystarczającego często kalibru dział przeciwpancernych przyszło zmierzyć się z coraz liczniejszą i lepiej zorganizowaną sowiecką bronią pancerną. Często to właśnie Pionierzy, jako wyszkoleni w obchodzeniu się z ładunkami wybuchowymi, minami, świecami dymnymi i granatami pełnili doraźną rolę niszczycieli czołgów. Oprócz wymienionych powyżej środków stosowali też środki improwizowane, jak np. kanistry z benzyną odpalane przy pomocy granatu dymnego, koktajle mołotowa, smar, olej bądź cement, mające po zarzuceniu nimi peryskopów ograniczać widoczność. Takie zadania nie były zresztą dla Pionierów niemieckich niczym nowym – podczas I wojny światowej, na froncie zachodnim, często także przy pomocy miotaczy ognia, zwalczali pierwsze czołgi Ententy; podczas kampanii we Francji w 1940 r. musieli borykać się z czołgami brytyjskimi i francuskimi, których pancerz opierał się trafieniom z dział 3,7 cm Pak.
9 marca 1942 r. wprowadzono odznaczenie Sonderabzeichen für das Niederkämpfen von Panzerkampfagen durch Einzelkämpfer – Odznaczenie specjalne za osobiste zniszczenie pojazdu pancernego, noszone na rękawie bluzy mundurowej. Korespondent wojenny Ernst Gehrke, w artykule zamieszczonym w prasie wojskowej 24. listopada 1942 r., oczywiście nie bez propagandowego patosu, relacjonował:

 

Historyczny czyn Pioniera Klinke – który podczas wojny niemiecko-duńskiej, w trakcie szturmu szańców pod Dueppel utorował towarzyszom drogę rzucając się z workiem prochu na wrogie umocnienia i wysadzając się w powietrze – stał się niemal przysłowiowy dla prawdziwego, niemieckiego ducha Pionierów. Tego, że ten bohaterski duch samopoświęcenia dla towarzyszy i zwycięstwa żyje jeszcze dzisiaj, dowiódł owego dnia, podczas ciężkich walk obronnych pod Woroneżem pewien Pioniergefreiter, pochodzący z Bürstadt pod Wormacją (Worms).
Rankiem Sowieci atakują silnymi oddziałami piechoty niemieckie pozycje obronne na południu Woroneża. W ogniu niemieckiej obrony atak zostaje zatrzymany przed jej liniami. Wtedy, około południa, Sowieci wysyłają do walki czołgi. Trzy 26 tonowe t-34 toczą się naprzód. Dwa przełamują prawe skrzydło zaatakowanego niemieckiego odcinka i prą dalej. Trzeci zatrzymuje się przed niemieckimi rowami strzeleckimi, obserwuje i strzela ze swojego działa w niemiecką pozycję. Sytuacja jest groźna. Pojawia się niebezpieczeństwo, że czołg swoim ogniem zmiecie niemieckie okopy.
To zagrożenie dostrzega też Pioniergefreiter, i jako prawdziwy Pionier szybko przystępuje do działania. Uzbrojony w minę wyskakuje z okopów i biegnie w stronę czołgu, wskakuje na niego, umiejscawia minę na nadbudowie wieży, i uruchamia zapalnik.
Kilka sekund zwłoki zapalnika, potem mina wybuchnie: najwyższy czas, by Pionier znalazł się w bezpiecznej odległości. Wtedy jednak jego koledzy dostrzegają, że mina się zsuwa. Gefreiter jeszcze raz lewą ręką dociska ją do wieżyczki, mimo iż wie, że ładunek w okamgnieniu może wybuchnąć. Drogo płaci za to bohaterskie zachowanie. Mina detonuje, nim Pionier może ujść. Lewą dłoń ma jeszcze około metra od eksplodującej miny. Siła detonacji odrywa mu ją, rozrywa przedramię, twarz ranią odłamki. Podmuch powietrza rzuca go na ziemię. Jeszcze raz Gefreiter zrywa się, chce się ukryć. Wtedy trafiają go pociski sowieckiej broni piechoty i ponownie ciężko ranią. Koledzy wciągają ciężko rannego z powrotem do okopów i udzielają pierwszej pomocy. Cel jednak, który Gefreiter chciał osiągnąć swoją akcją i który opłacił ciężko ranami, jest osiągnięty.

Dzielny Gefreiter jeszcze tego samego dnia zostaje awansowany na Unteroffziera. Również tego samego dnia dowódca dywizji przyznaje mu Krzyż Żelazny I klasy.

(uwagi i tłumaczenie: Hainrich)