Starcie 1. kompanii Pi.Btl. 62 z polskimi czołgami pod wsią Polesie koło Milanówka

Leutnant Millonig

Jest 8 września 1939 r. Uderzające ze Śląska oddziały szybkie armii von Reichenaua śmiałym atakiem przełamały linie wroga i maszerują teraz – w kierunku na stolicę wroga, Warszawę – daleko przed właściwym frontem nadchodzącej armii niemieckiej, gnając resztki polskich jednostek, które uniknęły wzięcia do niewoli lub uszły.

W grupie marszowej jednej z dywizji pancernych (chodzi tutaj o 4. Dywizję Pancerną, której 1. kompania Pionier-Bataillon 62 była we wrześniu 1939 r. podporządkowana – przyp. tłum.) maszeruje 1. kompania Pionier-Bataillon 62. Wróg, zaskoczony siłą ataku, stawia tylko słaby opór. Zwykle bez łączności między sobą i bez jednolitego dowodzenia pojedyncze oddziały starają się w lasach i miejscowościach zatrzymać niemiecki marsz. Ale jest to zawsze tylko krótki przystój, aż opór zostaje złamany, a teren oczyszczony.

Za Grodziskiem (25 kilometrów na południowy zachód od Warszawy), pod miejscowością Polesie, ze szpicy ponownie pada znak „Halt!”. Pojazdy zjeżdżają na prawo, pionierzy zeskakują z nich, aby ubezpieczyć teren z lewej i z prawej strony drogi. Gdy ostatnie pojazdy zjeżdżają jeszcze na bok, w lasku, 200 metrów na prawo od drogi zaczyna terkotać polski km. Blisko rowu, w którym leży 1. pluton, serie sieką piach. Rozkaz szefa kompanii: „1. pluton do ataku”. Krótkimi skokami żołnierze ruszają naprzód.

Wtedy jeden z nich nagle woła: „Na przedzie, na skraju lasu polski czołg!”. Przy podejściu bliżej także inni widzą, że w lesie, porządnie zamaskowany, stoi polski czołg z działem skierowanym na drogę, gdzie stoją pojazdy 1. kompanii. Szef kompanii lustruje lornetką las, i wkrótce stwierdza, że w lesie stoi nie jeden, nie pięć ale sześć albo jeszcze więcej zamaskowanych czołgów.1

Teraz trzeba działać, nim ruszą one, aby uderzyć na flankę stojących na drodze pojazdów. Przed kompanią zatrzymują się pojazdy kompanii ciężkiej wiezionego na ciężarówkach pułku piechoty. Rozkazy zostają rozdzielone, i chwilę później pierwszy moździerz jest na pozycji. Pionierzy szturmują pod osłoną jego pocisków i własnych MG. Gdy pierwszy pojazd pancerny jest w ich rękach załogi reszty czołgów uciekają, i szukają schronienia w gęstwinie lasu.

Nie było jeszcze możliwe przejrzenie zdobyczy i wzięcie do niewoli reszty załóg, gdy nadchodzi rozkaz: „Alles aufsitzen!” – „Wszyscy na pojazdy”. Jedziemy dalej. Ostatnie czołgi zostają szybko zbadane, potem z powrotem do pojazdów i dalej w zwycięskim marszu na Warszawę.

W dzienniku działań wojennych 1. kompanii stoi jednak pod datą 8 września krótkie, a jakże pojemne zdanie: „Dziesięć nietkniętych pojazdów pancernych i dwie ciężarówki z amunicją zdobyte przez kompanię pod Polesiem”.2

źródło: Oberstleutnant Liere „Pioniere im Kampf” Wilhelm-Limpert Verlag, Berlin 1942
tłum.
Hainrich


  1. Były to czołgi 7-TP z 3. kompanii 2 batalionu czołgów lekkich, którym skończyło się paliwo.
  2. Według książki „Polska Broń Pancerna w 1939 r.” Rajmunda Szubańskiego w ręce niemieckie wpadło 8 czołgów – po wystrzelaniu amunicji kpt. Rejman wydał rozkaz wymontowania zamków broni, uszkodzenia silników i opuszczenia czołgów. Załogi przedostały się do Warszawy. („Polska Broń Pancerna w 1939 r. ” Rajmund Szubański, wyd. MON, Warszawa 1982, str. 165)